czwartek, 29 czerwca 2017

Pan Podziemia

         Część III

      - Przestańcie się kłócić – warknął Michał. – Suri, nie prowokuj go proszę. Pokaż, że jesteś rozsądniejsza – serafin zwrócił się do archanioła tronów. – 

Jeżeli wkrótce czegoś nie zrobimy to już
nie będziecie mieli 
o co się spierać!
     - Zrozum Gabrielu. 
Nie było wyjścia – dodał Rafał. – Takie było rozporządzenie serafaitu.
    - No właśnie – młody an’hariel z wyrzutem spojrzał na Michała, który przewodził najwyższemu chórowi. – Mogłeś coś zrobić! 
Mi niewiele potrzeba. Jedynie własny zastęp, skoczek, hatamak i wiatr we włosach…
      - Sam jesteś sobie winien – pokręcił głową Michał. –                      Ordynacja parlamentu jest większościowa. Ja jak pozostali mam tylko jeden głos mimo, 
że mu przewodniczę. Wiedz, że głosowałem, za pozostawieniem ciebie w służbie. Myślisz, 
że podobał mi się wynik głosowania? Nie, nie podobał… Decyzja została podjęta 
przez większość i nic nie mogłem zrobić. Sam napytałeś sobie biedy niszcząc Atlantis...
      - Już tłumaczyłem, że to był wypadek! Że wina leży po stronie bestii, stworzonej, 
przez Lewiataniela. Ja tylko go wyprowadziłem z równowagi… Nie chcący zresztą… 
To Behemot zniszczył słupy, na których oparty był kontynent…
     - Tak, wiem – rzekł przewodniczący serafiatu. – Liczyłem, że kiedy emocje wśród deputowanych opadną, wznowię debatę na temat przywrócenia cię do czynnej służby 
w cherubinacie…
     - I co się wtedy stało? – Mruknęła Surieel. – Z Tarataru napłynęła informacja, że Gabriel zniszczył miasto Purga’Teari!


     - O masz – westchnął cherubin. – Teraz będą mi to też wypominać… Ile razy 
mam powtarzać: Nie było innego wyjścia…
     - Przestańcie się kłócić – warknął Lucyfer. – Nie po to ściągnęliśmy tu Gabriela, 
żeby go szykanować…
      - Racja, jesteś tu z uwagi na twoje umiejętności w działaniach podjazdowych – oznajmił Michał. – Planujemy dużą operację i potrzebujemy kogoś, kto będzie w stanie przeprowadzić straceńczą misję na tyłach wroga.
     - Tylko ty masz szansę wyjść z tego cało – dodał Lucyfer.
     - Zamieniam się w słuch – uśmiechnął się zaintrygowany cherubin.
     - Sytuację z grubsza znasz – rzekł Rafał. – Przypomnę tylko, że pomimo licznych szarż 
i rozbicia kilku dywizji nieprzyjaciela nasza sytuacja wygląda kiepsko…
    - Mówiąc krótko, Baal prezentuje jak zawsze lansowaną przez siebie strategię – powiedział Lucyfer. – Korzystając z przytłaczającej przewagi liczebnej pcha kolejne oddziały do ataku, nie bacząc na ich los, w nadziei, że ktoś w końcu przełamie naszą obronę.
    - Nasze oddziały topnieją, a jemu żołnierze się jakoś nie kończą – stwierdził Michał. – Sądzimy, że ma to związek z tym fioletowym snopem energii, na tyłach jego wojska.
    - Przeprowadziłem analizę obszaru i wykonałem pomiary przestrzeni – rzekł Rafał. – wygląda na to, że Baal Zebul otworzył portal do Nahtra Mon Soula. To przez niego napływają wciąż nowe zaciągi wroga.
Cherubin stanął przed trójwymiarową, holgraficzną mapą. Obejrzał dokładnie miejsca, 
w których zaznaczone były jednostki nieprzyjaciela. Sprawdził ukształtowanie terenu.
     - To da się zrobić – stwierdził. – Ale nie z legionem. On się świetnie sprawdza, 
jako jednostka frontowa, ale ja potrzebuję sił specjalnych.
     - Stołeczny zastęp Cherubinów stracił namiestnika – rzucił do archaniołów Lucyfer.
   Gabrielowi zalśniły oczy. Zastęp z Eden, stanowił najlepszą, elitarną jednostkę 
w „Wiecznym Królestwie”. Objęcie buławy namiestnika było nobilitacją, dla każdego rycerza. Cherubinat zwykle, za zgodą parlamentu przyznawał ją najbardziej zasłużonym 
spośród oficerów.
      - Wątpię, żeby serafiat wyraził zgodę na objęcie funkcji namiestnika przez Gabriela – mruknął Michał.
      - Daj spokój, zgodzisz się, że młody zasłużył na tą funkcję – stwierdził Lucyfer.
      - No owszem – przyznał Michał. – Ale serafini, z uwagi na jego przeszłość odrzucą, 
tę kandydaturę.
      - Puki co, na czas wojny ty masz wszelkie uprawnienia serafiatu – stwierdzi Rafał. – Możesz powierzyć dowodzenie, komu uznasz za stosowne.
      - Jeżeli Gabriel sprawdzi się – dodał Lucyfer. – To będzie pewna szansa, 
by został na tym stanowisku.
      - Jeżeli chodzi o mnie to będę zaszczycony, mogąc przewodzić zastępowi stołecznemu – powiedział młody cherubin. – Nawet gdyby serafiat po wojnie miał mi odebrać ten przywilej. Wówczas może chociaż wywalczylibyście przywrócenie mnie do służby w cherubinacie?
      - Dobrze, niech będzie – powiedział Michał.
  Podszedł do brezentowej ściany namiotu. Stał tam niewielki stolik. Archanioł podniósł 
z niego buzdygan.
     - Chodź tutaj – powiedział przewodniczący serafiatu.
   Gabriel stanął przed Michałem.
     - Uklęknij – rzekł archanioł.
   Cherubin wykonał polecenie.
   W imieniu Serafaitu – zaintonował Michał. – W zgodzi z kodeksem, na mocy przyznanych mi uprawnień mianuję cię, książę Gabrielu namiestnikiem stołecznego zastępu cherubinów!
    Archanioł przekazał buławę młodemu rycerzowi. Ten przyjął ją i wstał. Zatknął symbol władzy namiestnikowskiej za pasem.
      - Nie pożałujecie tej decyzji – powiedział zadowolony i ruszył do wyjścia.
      - Co chcesz zrobić? – Spytał Rafał.
      - Nie wiem jeszcze – wzruszył ramionami Gabriel. – Po drodze coś wymyślę…
    Cherubin uśmiechnął się szelmowsko i wyszedł.
      - Miej nas Ojcze w swej opiece – westchnął Michał. – To jego „wymyślę coś” nie brzmiało uspokajająco…
      - Jest jedynym, który może sprostać zadaniu. Dlatego, że świetnie potrafi improwizować – stwierdził Lucyfer. – Ja w niego wierzę.
      - Czy on wie, jak wyłączyć tą fioletową energię? – spytał Rafał.
      - Zakładam, że żeby to zrobić trzeba coś zepsuć. Z tym Gabriel nigdy nie miał problemu – mruknęła Suri.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz