wtorek, 25 lipca 2017

Nefilim - Fragment



      Przy brezentowych ścianach stały drewniane, zaplombowane skrzynie. 

W obszernym, prostokątnym, namiocie krzątało się kilku an’hariel, odzianych błękitno białe egzoskafandry obsługi technicznej.
       Trzej ludzcy niewolnicy odpowiadali za porządek. Zamiatali, opróżniali pojemniki na śmieci 
i wynosili nieczystości.
      Po środku, przed trójwymiarowym obrazem z kryształu matrycy stał Lewiataniel. Miał popielate włosy, odziany był w napierśnik, koloru brązu i serafińską togę. Na nogach nosił sznurowane pod kolana sandały i nagolenniki. Dotykając świetlistych symboli, kierował jakimś procesem.
     Reszta techników, obsługiwała metalowe agregaty oraz konsole. Na urządzeniach migały różnokolorowe lampki, wskaźniki i przyciski. Monitorowali też pięć płaskich ekranów, rozstawionych po kątach. Wyświetlały one dane telemetryczne oraz położenie jednostek 
w terenie.
     Po środku namiotu znajdowała się przeszklona, walcowata komora, podpięta grubym przewodem do prostokątnego pudełka z kryształem na górze.
     Lewiataniel właśnie konfigurował nowy deszyfrator wiadomości, kiedy matryca podłączona do komory teleportacyjnej rozbłysła błękitnym światłem. Nie uszło to uwadze an’hariela. Natychmiast podbiegł do urządzenia. Na trójwymiarowym obrazie wybrał migający symbol. Wyświetliła się treść komunikatu, dotycząca niespodziewanej operacji, którą wykonywało urządzenie.


      Wnętrze komory zalał strumień błękitnej energii, która zaczęła przybierać humanoidalną postać. Lewiataniel wszedł ręcznie do programu, odpowiedzialnego za operację i skalibrował dane. Świetlisty obłok wewnątrz kapsuły zmaterializował się przybierając właściwy wygląd. 
Za szklistą przesłoną staną Samael. Lewiatan podbiegł do komory. Odpiął zabezpieczenia 
i rozsunął drzwiczki. Upadły Serafin długo nie ustał na nogach. Zachwiał się, pobladł 
i przewrócił na kolana. 
     - Satanaelu? – Rzekł zaskoczony szef misji naukowej. – Co ty tu robisz?
    Wziął pod ramię trzęsącego się naczelnika i wyprowadził z komory. Dawny Serafin zaraz 
po wyjściu ponownie upadł na ziemię i zwymiotował.
     - Co za potworne uczucie – wycharczał – jakby wnętrzności wywróciły mi się na lewą stronę.
     - Stan złego samopoczucia u ludzi po teleportacji zwykle ustępował po kilku minutach 
od operacji przeniesienia – powiedział spokojnie Lewiataniel. – Jako, że zająłeś organizm 
na wpół ludzki, podlegasz tym samym procesom co on. Mogę powiedzieć na pocieszenie, 
że z każdym kolejnym skokiem te łyse małpy coraz lepiej adaptowały się do warunków teleportacji.
     - Nie jestem do cholery jednym z twoich królików doświadczalnych! – Parsknął Samael, podnosząc się z ziemi. – Powinieneś uprzedzić mnie o skutkach ubocznych teleportacji.
     - Co takiego zaszło, że postanowiłeś skorzystać z mojego wynalazku? – Zmienił temat inżynier.
     - Zostaliśmy zdemaskowani. – Upadły Serafin podparł dłonie o łokcie usiłując utrzymać równowagę. – Baael spieprzył sprawę i Michael przeżył zamach. W dodatku znalazł w forcie sprzymierzeńców i wywołał bunt, przeciwko moim rządom.
     - Jakie zamierzasz podjąć kroki?
     - Rebelianci zapłacą mi za tę zniewagę. Użyjemy Behemota.
     - Wątpię, żeby Hetmana przystał na to.
     - Zgodzi się rzekł – Samael – już ja go przekonam. Wezwij mi tu go zaraz i łącz z Edenem. Michał i jego poplecznicy na pewno udadzą się do Arcadii. Nie można dopuścić, by przeszli 
do „Wiecznego Królestwa”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz